Nocka odklepana, doba ma 48h, czas na naukę i ostatnie dwa egzaminy.
Wyjątkowo dziwny dziś dzień i nie to,że 14 luty a przynajmniej tak mi się wydaje.
Praca, praca i jeszcze raz praca. Dodatkiem miłe towarzystwo ludzi.
Tęskniłam za Wrocławiem, więc trochę odreaguję minione zdarzenia.
Ah i wracam na stałe do pisania. :)
1.
***
Zastanawiała się nad tym.co czyni. Gdzie są granice zdrowego rozsądku a gdzie szaleństwa.
Nikt nie jest idealny, ale ważne by,to co się robi było w zgodzie ze swoim ja. Czy to możliwe,że człowiek jest w stanie zabić w sobie największe morale kosztem.. No właśnie czego? O co tak naprawdę chodzi?
Tego nie wie nawet ona sama, a jeśli się spierać to ma jakąś świadomość o tym, ale skrupulatnie to ukrywa. Wszystko jest do czasu i każdy kiedyś pęka.
***
- Chyba najwyższa pora pogodzić się ze sobą, nie uważasz?
- Ja pierwszy ręki do Niego nie wyciągnę. Jeszcze nie teraz, za wcześnie.
- Ale byliście przecież najlepszymi przyjaciółmi. Każdy w jakiś sposób zmienił swoje życie. Widzę,że tęsknisz za Nim. Zresztą gdy cokolwiek wspominasz, zawsze dodajesz:'Bo my... to i tamto' I ta radość w oczach.
-Jeszcze nie teraz.
-Jak uważasz. Ja za Nim też tęsknię, nawet myślę. Zapomniałam już o tym co się zdarzyło.
-Czas pokaże.
***
Rozszyfruj mnie, zdemaskuj blef,nie dowierzając unieś swą brew. Podejdź i sprawdź, co w rękach mam.
Zburz jednym ruchem jak domek z kart.Starasz się zasnąć, zanim zrobi się znów jasno.Wciąż wierzysz, że przejrzałeś mnie,a patrząc z bliska widzisz najmniej.